
Nawiązywanie do poprzednich dekad zarówno w życiu codziennym jak i modzie było mi bliskie odkąd tylko pamiętam. O ile rzadko sięgam po zestawy, w których wszystkie elementy stroju pochodzą z epoki, to praktycznie zawsze wśród moich ubrań pojawia się jakiś klasyczny element vintage – zazwyczaj są to rzeczy wyszukane w vintage shopach, second handach czy dorwane z drugiej ręki na aukcjach internetowych.

Jesień i zima to czas, w którym nie rozstaję się z moimi ukochanymi kolorami – beżami, brązami, bordowym, szarościami i czernią, jednak nie rezygnuję z nich również wiosną i latem! To idealny moment na kolory ziemi i wszelkie ich odmiany, które pięknie współgrają z otaczającym nas, rozkwitającym światem.


Taką dzisiejszą vintage perełką w moim ulubionym kolorze jest beżowa, wełniana peleryna, którą całkowicie przypadkiem znalazłam podczas Babiego Targu w Poznaniu.
To element garderoby z jednej strony prosty zarówno w swoim kroju jak i kolorze, z drugiej na tyle wyrazisty, że nie wymaga szczególnej oprawy. Pomimo słońca za oknem, temperatury wciąż są dosyć niskie, więc zdecydowałam się dobrać do niej ciepłe dodatki w kolorze czarnym, takie jak beret, sznurowane zamszowe botki oraz prosta torebka.
Wiosną planuję nadać jej więcej lekkości, ozdabiając jedwabną apaszką i jaśniejszą galanterią, dorzucić okulary przeciwsłoneczne, a botki zmienić na klasyczne baleriny!









Zdjęcia – Pistacjowa tarta
Peleryna, torebka – vintage
Sukienka – Marie Zélie
Beret – H&M
Buty – Mango
Bardzo lubię zdjęcia w ruchu – mają w sobie tyle lekkości, a kolor peleryny…niech będzie zapowiedzią wiosny!
Zgadzam się, że jest w nich coś lekkiego i bardzo przyjemnego :)