
Czym jest garderoba kapsułowa?
Skompletowana w ten sposób szafa jest praktycznie pewnym sukcesem.
Oszczędzi Ci porannej bieganiny w poszukiwaniu pasującej bluzki, spodni w odpowiednim kolorze, czy też sukienki we wzór inny, niż ten, który udało Ci się wydobyć spod sterty ubrań.
Zapewni Ci strój na większość okazji (bez pękającej w szwach szafy) oraz pozwoli postawić na jakość – jednocześnie nie rujnując Twojego portfela.

Wstęp do garderoby kapsułowej
Od kilku lat staram się, by moja szafa składała się z ubrań, które mogę łączyć ze sobą tworząc wiele różnych kombinacji. Uwielbiam, gdy ten sam sweter mogę założyć z równym powodzeniem do dziewczęcej spódnicy midi (tak jak tutaj, tutaj i tutaj), jak i do sukienki (tak, by widoczna była jedynie dolna jej część), a innym razem do spodni z wysokim stanem i zakładkami.
Stawiam na neutralne kolory i proste kroje, by tego typu połączenia były możliwe.
Sięgam po beże, brązy, różne odcienie złamanej bieli, szarości, karmele, bordo, butelkową zieleń, granat, czy czerń. Zdarza mi się oczywiście (zazwyczaj pod wpływem chwili, czego staram się unikać jak ognia!) kupić coś w mocnym kolorze czy o wyraźnym wzorze. Po części takim zakupem był na przykład dwurzędowy, jasny garnitur w prążek (możecie zobaczyć go tutaj oraz tutaj), czy spodnie palazzo, o których pisałam w poprzednim wpisie.
Kilka tak wyraźnych elementów w szafie jest według mnie przyjemną odskocznią, ponieważ zakładamy je i mamy gotowy cały look. Jeżeli chcemy jednak, by nasza garderoba nie pękała w szwach – powinniśmy zdecydowanie postawić na ubrania uniwersalne i ponadczasowe, które łatwiej jest zestawiać ze sobą.
Skupiając się na mniejszej liczbie rzeczy możemy dodatkowo postawić na lepszą jakość, co powinno być dla nas szczególnie ważne przy budowaniu kapsułowej garderoby.

Garderoba kapsułowa – dla kogo?
Jeżeli nie znosisz zastanawiać się rano co na siebie założyć, jak dobrać cały zestaw i czy pojedyncze elementy na pewno do siebie pasują – to coś dla Ciebie. Odpowiednie skompletowanie garderoby to oszczędność czasu, pieniędzy, nerwów i miejsca w szafie. Może się okazać, że swoje ubrania będziesz w stanie zmieścić na kilku półkach, a nie w stertach w każdym kącie Twojego mieszkania.

Garderoba kapsułowa – jak zacząć?
Pierwszym i najważniejszym krokiem są ostateczne i bezwzględne porządki w szafie. Weź pod lupę dosłownie każde ze swoich ubrań i odpowiedz sobie na pytanie, czy jest Ci niezbędne i kiedy ostatni raz miałaś je na sobie. Jeśli ukochanej sukienki nie nosiłaś od urodzin cioci, które miały miejsce rok temu – pozbądź się jej wraz z sentymentami. Od tej pory nie ma w Twojej szafie miejsca na rzeczy zakładane raz w roku (chyba, że jest to długa suknia balowa, wtedy możemy przymknąć na to oko :) )

Garderoba kapsułowa – z czego się składa?
Elementami bazowymi są rzeczy o klasycznych krojach (oczywiście odpowiednio dobranych do sylwetki), często jednolite, które nie ulegają trendom. To one pozwolą Ci dowolnie łączyć kolejne części garderoby między sobą.
Nie stawiaj na ubrania, które są aktualnie na topie i o których powiesz, że „teraz się tak nosi”, a na takie, które będą ponadczasowe, czyli nie wyjdą z mody po jednym czy dwóch sezonach.
Takimi elementami garderoby są na przykład: mała czarna, biała koszula, klasyczne jeansy, ołówkowa spódnica, czarne cygaretki, czarny i biały basicowy top, prosta marynarka, trencz w uniwersalnym kolorze, czarne baleriny, klasyczne szpilki.


W moim przypadku to zazwyczaj rzeczy vintage, które łączę w taki sposób, by powstała mieszanka klasycznej damskiej elegancji w wydaniu delikatnego retro. Podstawą mojej szafy są między innymi biała koszula z dużym, klasycznym kołnierzykiem, czarne cygaretki, jednolite, wełniane golfy, płaszcze w kolorze beżowym, jasny, kaszmirowy szal, czarne botki na niskim obcasie, proste baleriny. Większość mojej garderoby składa się z klasycznych ubrań w kolorach ziemi – są uniwersalne i bezsprzecznie pomagają w zbudowaniu kapsułowej garderoby, w której praktycznie wszystko do siebie pasuje.
Sama najbardziej lubię odcienie delikatne i stonowane – beże, ecru, karmele, brązy, ale bardzo często sięgam również po czerń, szarość, granat i bordo.

W wielu miejscach można przeczytać, że garderoba kapsułowa powinna składać się z konkretnej liczbie rzeczy. Osobiście uważam, że należy dopasować ją do siebie i nie rezygnować z czegoś tylko dlatego, że internetowy poradnik mówi o dwóch rzeczach mniej, niż sobie zaplanowałaś.

Garderoba kapsułowa – postaw na jakość
Ograniczona liczba ubrań w naszej szafie pozwala nam na skupienie się na ich jakości. Dzięki oszczędności wynikającej z mniejszej liczby ubrań można pokusić się o ubrania z lepszych materiałów. Zamiast sześciu poliestrowych bluzek od tej pory zdecydowanie lepszym wyborem będą dwie jedwabne, a trzy pary akrylowych spodni można będzie zastąpić jedną, ale wykonaną z przewiewnej wełny z merynosów.
Materiały po jakie warto sięgać to wełna, kaszmir, moher, jedwab, bawełna (i czasami również wiskoza i jej odmiany), za to należy wystrzegać się poliestru, akrylu czy poliamidu.
Dodatek włókien syntetycznych rzędu kilku-kilkunastu procent w pewnych przypadkach (np. w zimowych płaszczach) może pozytywnie wpłynąć na wytrzymałość i żywotność tkaniny bez zmiany komfortu termicznego, jednak jeśli włókna takie przeważają w składzie materiału – finalny efekt będzie taki, jak przy otuleniu się foliową reklamówką.

Przykład mojej garderoby kapsułowej na zimę i nie tylko
Wzorem mojego zimowego stroju składającego się z elementów garderoby kapsułowej jest połączenie kremowego wełnianego golfu, puchatego kaszmirowego swetra i wełnianej beżowej spódnicy. Na to narzuciłam czarny żakiet, beżową pelerynę i dobrałam czarne botki oraz torebkę, która jest moją zdobyczą z targu staroci. Ten sam golf zakładam w zimny letni wieczór, jesienią pod trencz, a zimą do grubego flanelowego garnituru czy długich wełnianych spódnic. Podobnie jest ze spódnicą, którą latem łączę z jedwabnymi koszulami, a zimą uzupełniam o rajstopy i grube swetry. Tym samym jedną rzecz wykorzystuję nie tylko na tylko różne okazje, ale i różne pory roku!

Przykłady wykorzystania kremowego swetra w innych zestawach:
SPODNIE PALAZZO W KRATĘ KSIĘCIA WALII
BEŻOWY TRENCZ Z BIAŁYM GOLFEM, CZYLI MÓJ ‚SIGNATURE LOOK’
FRANCUSKI SZYK, CZYLI CZARNY BERET
KREMOWY GOLF POD SWETER
KREMOWY GOLF DO GARNITURU
NOSZONY NA SUKIENKĘ







Golf, sweter, peleryna, perły, szalik, torebka – vintage
Spódnica – Max Mara
Zdjęcia – Bart Forrester
Dobry wieczór!
Cudowny post, choć temat znany to tu został ujęty w bardzo ciekawy sposób. Twoje uwagi jak choćby te odnośnie nieprzejmowania się przekroczeniem założeń co do ilość danych rzeczy- to lubię! A myślisz, że może mogłabyś kiedyś stworzyć podobny post, ale z przykładami rzeczy, które można kupić w sieci? Wiem, że unikasz sieciówek i większość Twoich rzeczy to łupy vintage, ale myślę, że post o ciekawych rzeczach wartych zakupów (także z różnych polskich mniej znanych marek) byłby czymś na co wiele osób czeka ! :) pozdrawiam
Elizo, niesamowicie mi miło, że podoba Ci się moja interpretacja tematu! Wiem, że był opisywany u innych masę razy, ale uwielbiam to, że każdy przedstawia go ze swojej perspektywy – u mnie na przykład nie wchodzi w grę kontrola ilości rzeczy co do sztuki, bo według mnie nie to jest najważniejsze w całym koncepcie :)
Pomysł na przedstawienie konkretnych rzeczy ze sklepów jest świetny! Postaram się kiedyś zrobić taki przegląd i pokazać tutaj konkretne modele :)
Znakomity i edukujący wpis Pani Karolino! Dobrze że jest miejsce w Internecie, z którego dobiega głos rozsądku jeśli chodzi o ciągłą pogoń za kupowaniem nowych rzeczy. Dziękuję i życzę dalszego rozwoju bloga.
Pozdrawiam serdecznie :)
Bardzo dziękuję! Niesamowicie mi miło, że wpis się spodobał :) Aktualny trend konsumpcjonizmu jest przerażający – w końcu nie chodzi o to, by kupić wszystko co się da zawalając tym całe mieszkanie… Nie jest to łatwe, ale taka zakupowa samokontrola, to świetna rzecz :)
Pozdrawiam
Przepiękne ujęcia i bardzo rozsądne podejście do mody!
Bardzo interesujący post – niby temat szafy kapsułkowej może się wydawać nieco oklepany, ale przy Twoim stylu i zamiłowaniu do rzeczy vintage staje się taką „wisienką na torcie” ;) Zachwycam się zdjęciami i proszę, pisz dużo i często!
Zastanawiałaś się kiedyś jakim typem kolorystycznym jesteś czy nie ma to dla Ciebie w ogóle znaczenia?
Paulino, dziękuję Ci pięknie za miłe słowa!
Stwierdziłam, że opisanie tematu z mojej perspektywy może być czymś ciekawym i nieco innym :)
Jeśli tylko czas mi na to pozwoli, a do głowy będą wpadać dobre pomysły – na pewno będę pisać!
Nad typem kolorystycznym zastanawiałam się, jednak raz, że nie do końca potrafiłam go określić, a dwa, że proponowane kolory nie do końca do mnie trafiały. Barwy wybieram intuicyjnie tak, by czuć się z nich świetnie :)
przeczytałam z ogromną przyjemnością, bardzo klarowny i inspirujący wpis, chociaż nie jest to podejście w 100% dla mnie. ;)
Bardzo Ci dziękuję, Jolu! Jeśli to podejście nie trafia do Ciebie w 100% – tym bardziej doceniam komplement!
Ja nadal mam problem z uporządkowaniem sobie tej kapsułkowej garderoby w głowie, ale pracuję nad tym :)
znasz mnie, minimalizm to nie jest moje drugie imię… ;) ale i tak uważam, że z tego wpisu każdy może naprawdę wyciągnąć coś dla siebie. bardzo podobają mi się odnośniki do różnych zestawów – myślę, że to skutecznie działa na wyobraźnię, bo te zestawy są bardzo różnorodne!
Pomysł z kaspułkową szafą jest naprawdę dobry. Mając niezawodny zestaw ubrań oszczędzamy czas, a także w pewien sposób robimy coś dobrego dla ekologii. :) Mnóstwo niepotrzebnych nikomu ubrań przewala się na naszej planecie i nieraz w naszej… szafie. Dlatego warto zastanowić się dwa razy, czy daną rzecz potrzebujemy i ograniczyć sieciowy konsupcjonizm.
Piękne zdjęcia, piękna Ty. Myślę, że budowanie garderoby kapsułkowej wokół beży i brązów jest dość wdzięcznym zadaniem. Takie połączenia wyglądają bardzo klasycznie, ale nie nudno. Jednak musi to pasować do urody. Zastanawiam się, w jaki sposób można byłoby zbudować kapsułkową garderobę dla osoby o typie urody zimy, bazującym na kontrastach i czystych kolorach… Niby można byłoby grać głównie bielą i czernią czy granatem oraz odcieniami szarości i przełamywać je kolorowymi dodatkami (szczególnie apaszkami i szalikami, żeby plamy koloru były większe), ale kiedy sobie o tym myślę to jakoś tak… za mało się dzieje, jak na ten typ urody. Oczywiście to jeszcze zależy od indywidualnego gustu, bo zima zimie nierówna – opisuję swoje własne odczucia wywołane wyobrażeniem sobie takiej szafy, bo w końcu siebie znam najlepiej ;) A może w przypadku zimy kapsułkowa garderoba jest po prostu z definicji bardziej rozbudowana…?
Takie sobie snuję dywagacje, bo przemawia do mnie idea, ale wykonanie – już nie bardzo :)
Pani Karolino, czy mogłaby Pani napisać, jaki lakier do paznokci i szminkę ma Pani na sobie na powyższych zdjęciach?
Pozdrawiam serdecznie :-)
Lakier to Semilac w kolorze Frappe, a szminka to Inglot, niestety starła się cyferka z kolorem :(
Bardzo fajne rady, można wiele się nauczyć
Taki był mój zamysł, bardzo się cieszę! :)